Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Rozdział 33 - Emerytki

         Bolało mnie wszystko, opowiadając moje osobiste brudy z przeszłości. Byłem na skraju wytrzymania i myślałem, że niebawem dostanę ataku. Jednak gdy skończyłem opowiadać, czułem się pusty. Totalnie. Tak jakby nie było we mnie już nic ciekawego do odkrycia i już na zawsze w oczach trójki przyjaciół będę żałosnym chłopcem, który dzierży los matki.           Spodziewałem się wszystkiego - wyśmiania, potępienia, zarzucenia mi bycia słabym czy nawet obrzucenia przezwiskami ze strony babć, ale nie spodziewałem się tak czułego przyjęcia. I chyba dopiero wtedy zrozumiałem pojęcie "przyjaciel". Tylko że potrójnie.          Wciąż byłem wtulony w Dominikę i nie miałem ochoty jej puścić. W tym momencie dla mnie była podporą, abym nie zaczął histeryzować. Nie byłem w stanie jej tego powiedzieć, ale to, co robiła wiele dla mnie znaczyło. Nawet jeżeli były to drobne gesty, kilka słów. Miały one dla mnie najwyższą wa...

Rozdział 32 - Dałem ci wiarę, dałem ci spokój

         Po wysłuchaniu planu Edwarda, który swoją drogą był raczej wymyślony w pośpiechu, byłam jedna pewnego - nie wypali.           - Nie. Ma. Mowy. - założyłam nogę na nogę i złączyłam ręce, aby wyrazić swoją postawą, że nie żartuję. - Jesteś naprawdę chory, Edward. Nikt nie będzie ryzykował.           Ed rozczesał ręką splątane kosmyki włosów, położył łokcie na kolanach i oparł brodę na rękach. Spojrzał mi prosto w oczy i zamilkł. Nieco zdezorientowana nie wiedziałam, co począć, gdyż jego wzrok mnie onieśmielał. Pieprzony urok osobisty.          - Skoro użyłaś mojego pełnego imienia to chyba naprawdę musi być poważnie - uśmiechnął się lekko i posmutniał.          Poczułam, jak się czerwienię i odwróciłam natychmiast głowę. Przegryzłam wnętrze policzka i starałam się myśleć wyłącznie o innym sposobie wyciągnięcia Eda ze szpitala. Najgorsza myśl była ...

Rozdział 31 - Nostalgia

         Pieprzone pikanie komputerka za mną było mniej irytujące niż twarz sadysty tuż nade mną. Miałem ochotę splunąć na twarz temu bydlakowi, ale powstrzymywało mnie sumienie oraz wpatrzone w każdy mój ruch babcie, które leżały po mojej prawej i lewej stronie. Zachowywałem się kulturalnie względem każdej napotkanej tu osoby, ale tylko do jednej zwracałem się ze szczerą nienawiścią, pogardą i najmilszą ochotą pierdolnięcia mu w jego pusty łeb.          Do lekarza głównego, Krawczyka.          Śmieszne, kto mu nadał ten tytuł? Ktoś sprawdzał może jego metryczki i inne dokumenty ze służby lekarskiej? Czy wiedzą, że ten nic nie warty człowiek tylko wyzyskuje pieniądze? Posłałem mu jednej z pogardliwych uśmiechów, a on uśmiechnął się od ucha do ucha, budząc we mnie lekką obawę, że zaraz potnie mnie tą swoją plakietką "lekarza głównego". Pewnie gdyby mógł - nie wahałby się.          Spisał c...

Rozdział 30 - Babeczki i rycerz

         Zamknięcie mnie w samochodzie nie oznaczało, że nie usłyszę, co się działo na zewnątrz. Wręcz przeciwnie. Aleksander z zaciśniętymi pięściami krzyczał coraz bardziej nakręcony. Bałam się, że w jednej chwili pokona dystans między nim, a Edwardem i dojdzie do bójki. Ale sprzeczka poszła w totalnie innym kierunku, ujawniając tajemnice Eda. Z jednej strony byłam zła, że Olek pod wpływem emocji wypaplał coś tak ważnego, a z drugiej strony w końcu się dowiedziałam, o co chodzi z tym całym ogrodem za domem.            Chociaż nie do końca.           Gdy Ed otworzył drzwi, wszystko diametralnie się zmieniło. Chłopcy od razu wzięli mnie w objęcia, a ja w tamtym momencie chciałam jedynie pocieszyć Edwarda i dowiedzieć się całej reszty. W końcu to on zaproponował, że chce mi pokazać ogród. Mimo że podzielałam radość Aleksandra i Patrycjusza, nie odczuwałam jej. Jak mogłam się cieszyć, gdy metr od nas stał jede...

Rozdział 29 - Zapłata

         Pierwsze o czym pomyślałem, to że cholernie było mi gorąco. Przetarłem powieki, a jasność panująca w pokoju, koiła po oczach. Wtuliłem twarz w poduszkę i odetchnąłem głęboko.           Po kolejnych dziesięciu minutach zdecydowałem się, aby wstać. Zaspanym wzrokiem rozejrzałem się po pokoju i zmarszczyłem brwi. W pierwszej chwili obawiałem się, że przenocowałem u Jess, jednak zmylił mnie widok kurtki na fotelu, która należała do Dominiki. I dopiero wtedy oprzytomniałem. Rozejrzałem się błyskawicznie po pokoju szukając brunetki, ale nic nie wskazywało na to, by tu była. Pobudzony wstałem z łóżka, zahaczając  palcem u stopy o prześcieradło, przez co w jednej sekundzie całowałem ziemię jak papież. Podniosłem się żwawo, łokciem przetarłem usta (Bogu dzięki, że ktoś tu zamiatał) i ruszyłem w stronę drzwi. W tym samym momencie, gdy miałem chwycić za klamkę ktoś po drugiej stronie z impetem  je popchnął. Stałem jak ostatn...

Rozdział 28 - Grzeczny chłopczyk

         Pożegnanie z Sebą i Pauliną było prostsze niż zazwyczaj. Wciąż byłam okropnie zła na Sebastiana, ale z każdą chwilą rozumiałam coraz bardziej, dlaczego mi o tym nie powiedział wcześniej. Może myśl o tym, jak nastolatka może zareagować na słowa o tym, że matka była złodziejką, przerażały go. W końcu wyłudzanie pieniędzy nie miało początku kilku dni temu.           Zapięłam pas i wyjrzałam przez okno mercedesa Edwarda. Auto pachniało pięknie, jakby było prosto z salonu. Nie było porównania między samochodem Eda, a hondą mojego brata. Chociaż była jedna drobna różnica - hondę wolałam bardziej.          Ed rozmawiał z Sebą przed drzwiami i ciągle się do siebie uśmiechali. Paulina zapewne szykowała już kolację, gdyż było parę minut po dwudziestej. Wpatrywałam się w nich i wyobraziłam sobie to, jak razem pracowali w pracy sezonowej (przynajmniej tak mówił Ed). Co prawda Seba zmieniał pracę dosyć często, g...

Rozdział 27 - Opierdziel

         Zrobiłem dokładnie tak jak mówił Olek - zadzwoniłem do Sebastiana i do Dominiki z pierdylion razy, ale bez odzewu. Wyprowadzało mnie to z każdą minutą z równowagi. Czy naprawdę nie mogli odebrać jebanego telefonu? Seby siostra właśnie uciekła i niby jak miałem go o tym poinformować? Może od razu napisać list, wrzucić trochę brokatu, wysłać go i cieszyć się tym, że sytuacja choć trochę była opanowana? Jak mu przekazać, że uchlaliśmy się w trzy dupy, wcześniej bezpiecznie odwożąc Dominikę do domu, a teraz nie miałem pojęcia, dokąd mogła pójść?          Kręciłem się po całej okolicy, pytałem sąsiadów, których dawno bym już przejechał kosiarką za ich podejrzliwość i ciągłą obserwację mojego domu. Byłem nawet w sklepie z grami, gdzie poprosiłem Dominikę o bycie moją narzeczoną, by złapać jej "przyjaciela", aby mi pomógł. Miał tylko zadzwonić do niej, jeżeli podała mi błędny numer (chociaż bardzo w to wątpiłem). A na moje szczęście, ...