Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

Rozdział 4 - Kosz na plastiki

     Alek i Patrycjusz pojechali do swoich rodziców, bo z samego rana dzwonili do swoich synów i obydwoje dostali niezły opierdziel, że nie odwiedzali ich od miesięcy. Chociaż wydawało mi się, że Aleksander ostatnio był u swojej matki, gdy kończyła dyżur w szpitalu. Natomiast rodzicielka Patrycjusza nie domagała się chorobliwie tego spotkania, ale chciała w końcu ujrzeć swoje dziecko, bo przez cztery miesiące była w delegacji. Ich ojcowie jedynie popierali decyzję żon.      Niedziela zapowiadała się tak cholernie nudno, że postanowiłem odwiedzić moją starszą siostrę. Ubrałem się schludnie. Jakaś koszula w kratę i czarne spodnie. Zszedłem na dół i obejrzałem się, czy wszystko w domu jest wyłączone. Jak widać, telewizor w salonie wskazywał, że Alek zdążył zagrać parę rund w grę. Wyłączyłem PS4 i udałem się do kuchni. Znużonym wzrokiem luknąłem na mikrofalówkę, piekarnik, kuchenkę, na której stał garnek... Już miałem opuścić pomieszczenie, gdy coś podpowiadał...

Rozdział 3 - Elsa z rękawicą kuchenną

     Czy będę tęsknić?       Nie. Na pewno nie za tymi małymi czterema ścianami oblepionymi rockowymi plakatami, gdzie właściwie ledwo mieściło się moje łóżko, biurko i szafa z ubraniami. Podłoga trzeszczała na każdym kroku, ale nie tak donośnie, jak zardzewiałe drzwi. Sama nie pamiętałam, jaki początkowy był kolor ścian. Biały? Żółty? Jedyne co zapadło mi w pamięć to dzień, w którym poszłam do sklepu i kupiłam całą puszkę czarnej farby. Przemalowałam pokój na nowo, a potem przybywało plakatów Three Days Grace, Skillet, Green Day, Breaking Benjamin, Linkin Park...      Z apięłam bezproblemowo zamek walizki i usiadłam niezbyt zmęczona czynnością. Zastanawiałam się, czy zedrzeć kilkoma szybkimi ruchami ze ściany wszystkie plakaty, tak jak dziecko, które rozrywa papier, aby dotrzeć do prezentu urodzinowego. Szybko jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, gdy przypomniałam sobie, ile pieniędzy wydałam te seksowne postacie na cienkim papierze. ...

Rozdział 2 - Rudy pingwin

Papaśku, misiu! - wykrzyknęła mi do ucha piskliwym głosem, następnie cmoknęła mnie w policzek i zniknęła za drzwiami.      Prędko wytarłem rękawem bluzy jej ślinę, puder, szminkę i co tam jeszcze miała na twarzy z mojego policzka.         Ohyda.         Wszedłem na chodnik i szybkim krokiem zmierzałem do domu. Dzieliłem go z moim upośledzonymi przyjaciółmi, który byli dla mnie jak bracia. Mimo że potrafiliśmy razem nabałaganić gorzej niż tornado (nie zgadniecie, kto musi ostatecznie posprzątać ten syf), jakoś ze sobą wytrzymujemy. W sumie nigdy nie zamieniłbym ich towarzystwa na kogoś innego.         Wychodziłem właśnie od mojej niby dziewczyny, z którą jestem z przymusu od dwóch miesięcy. Ma na imię Jessica (samo to imię wywołuje u mnie dreszcze) i mówiąc szczerze, jest typem "wiecznie wymalowanej po brzegi" kobietą. Ma blond włosy, okrągłą twarz, na której zawsze widnieje tysiące kosmetyków, piersi wypchane...

Rozdział 1 - Kapeć-koteł

Oficjalna okładka na stronie Wattpad    Obudziłam się dosyć wcześnie. Leniwie spojrzałam na zegarek i przetarłam oczy, aby wyostrzyć wzrok. Była siódma. Momentalnie popsuł mi się humor.      Dziś była sobota. Dzień, w którym mogła jedynie pospać do dziesiątej. Ewentualnie do dwunastej...      Ale nie!      Przecież ta mucha latająca w moim pokoju nie dałaby mi żyć, a tym bardziej pospać do dziesiątej. Wstałam niebyt prędko i wzrokiem odszukałam łapkę na muchy. Zabiję to kurestwo, zanim złoży jaja.      Wciąż pozostaje dla mnie zagadka, jak te muchochuje bezproblemowo wlatują do pokoju przez ledwo otwarte okno, a wylecieć to już nie wie jak. Nawet jak otworzy się okno na oścież to i tak to jebnie w plastikową ramę.      Sięgnęłam po cichu po łapkę, która leżała na biurku i zlokalizowałam muchę. Siedziała sobie na podłodze, niczego się nie spodziewając... I jeb! Dla pewności dobiłam ją jesz...