Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Rozdział 22 - Puszczalec

         Zasnął. Jakby nigdy nic zasnął na mojej ręce! Zażenowana nie wiedziałam, co robić. Najpierw odjebał takie przedstawienie, a teraz zwyczajnie spał. Po prostu cudownie!          Poniekąd próbowałam go zrozumieć, bo przez tyle miesięcy był przywiązany oraz manipulowany przez toksyczne osoby i zwyczajnie nie wytrzymał i doprowadził do takiej sytuacji, jaka miała miejsce dziś. Po tym, jak zhańbił należność do Nekomy, rzucając jak szmatę marynarkę z logiem na podłogę, wyszedł z sali, a wszyscy dookoła długo pozostali w bezruchu. Totalnie nas wszystkich zamurowało. Jessica niemal zalała swoimi łzami całą podłogę, a trener nawet nie pomógł jej wstać, tylko czerwony ze złości ogłosił, że wieczorek skończony i nowy kapitan (Olek) ma przypilnować porządku, a następnie wyszedł. Mina Aleksandra była bezcenna, gdy patrzył, jak Jess nie potrafiła się ogarnąć, bo naprawdę nie miał ochoty jej pocieszać, bo nienawidził jej z całego serca. Mimo t...

Rozdział 21 - Nicość

         Byłem nikim.          Tak się poczułem, gdy trener oznajmił całej drużynie i ich partnerkom, że nie jestem już kapitanem. Że to nie ja będę ich nadzorował na każdym treningu, wskazywał błędy i wydawał polecenia. Było dla wszystkich oczywiste, kto trzymał tę pałeczkę w drużynie i nikt nie zamierzał mi zabrać tak ważnej dla mnie roli i sam dobrowolnie jej bym nie oddał. Był to dla zbyt prestiżowy zaszczyt i tak jak chciwe dziecko nie zamierzałem się tym dzielić.          A teraz mi go odebrano.          Schodząc ze sceny, wyrwałem rękę z uścisku Jessicy i odepchnąłem ją, przez co się przewróciła na swoich dziesięciocentymetrowych szpilkach. Spadła z ostatniego stopnia i upadła jedynie na tyłek, a wydarła się tak, jakbym jej kości połamał. Udawała tak wzorową dziewczynę na scenie, że miałem ochotę ją wyśmiać. Cały czas trzymała mnie za rękę i celowo wbijała mi ostro zakończone hy...

Rozdział 20 - Kapitan czy już nie?

          C.d.                     Po przeprowadzeniu testu "Czy sowy ludzkie też potrafią latać?" wsiedliśmy w trójkę do samochodu i ruszyliśmy na salę bankietową. Najprościej rzecz ujmując, test polegał na tym, że Patrycjusz chwycił za jedną nogę, a ja za drugą i oboje ściągnęliśmy Olka ze schodów na dworze. Oczywiście szarowłosy nie był zadowolony z tego obrotu sprawy, bo najbardziej na tym ucierpiał. Zdałam sobie sprawę, że akurat ze schodów na dworze nie chciałabym spaść, bo obawiałam się, że moja kość ogonowa by tego nie przeżyła.          Reakcja szarowłosego była do przewidzenia. Aleksander leżał obrażony na brzuchu na tylnym siedzeniu. W aucie słychać było jedynie cicho grają muzykę w radiu i wyzwiska skierowanych naszym kierunku ze strony Olka.          - Ej, bro - zaczął pewnie Patrycjusz, który prowadził niemal perfekcyjnie jak instruktor. - A ty i...

Rozdział 19 - Lododupek

         Zwyczajny kretyn, egoistyczny idiota i przede wszystkim najgorszy kapitan. Jak można być takim samolubnym o własne imię? O własny tytuł? Jak można uważać, że doping kapitana to najżałośniejsza rzecz na świecie? Przecież współgracze tylko czekają, aż ktoś wyższej rangi ich pochwali lub zachęci do działania, a ta jebana świecąca gwiazdka błyszczy swoim mieniem bardziej niż bożonarodzeniowe lampki. Nie liczy się dla niego drużyna, tylko on. Sam pierdolony kapitan Edward!          Kopnęłam kamyk na drodze, gdy szliśmy obok siebie do domu i nie odzywaliśmy się ani słowem. Z jednej strony bardzo się z tego cieszyłam, bo gdyby któreś z nas się odezwało, skończyłoby się to kłótnią. Ba, gównoburzą.          Nie patrzyłam na niego, odkąd opuściliśmy budynek szatana. Mimowolnie dotknęłam barku, gdzie wcześniej kopnął mnie Alan. Myśląc o nim, nieświadomie zacisnęłam palce dookoła bolącego miejsca i poczułam przesz...

Rozdział 18 - Ból, ból i ból

         Jak ten parszywy chuj mógł mi to zrobić?! Zdjąć z boiska i to dlatego, że dostałem żółtą kartkę nie z mojej winy?         Zajebiście.         Spojrzałem z trudem na jego proszącą się o wpierdol mordę. Ten odwrócił się powoli w moją stronę i pokręcił głową oraz zrobił najbardziej zawiedzioną minę, na jaką było go stać. Ty cholerny aktorze. Tak mi się odwdzięcza, że chodzę z tą pustą Jessicą, by nie wylecieć z drużyny? Posłałem mu groźne spojrzenie, a następnie pod wpływem złości wstałem z ławki dla rezerwowych. Ból głowy był coraz bardziej nieznośny i czułem, jak krew odpływa mi z twarzy. Pojedyncze ukłucia wbijały mi się w czaszkę i nie mogłem nic na to poradzić. Miałem jedynie nadzieję, że nie dostanę ataku na środku sali gimnastycznej.          Koledzy z drużyny zapytali mnie, dokąd idę, ale zbyłem ich milczeniem. Jeszcze brakowało mi tego, żeby mnie szukali. Wyszedłem pewnym krokiem ...

Rozdział 17 - Lambadziara

        Wciąż panowała napięta atmosfera. Aleksander po zjedzeniu trzech porcji wstał, włożył brudne naczynie do zlewu, zawiesił ręce dookoła mojej szyi i szczerze podziękował. Następnie wyszedł ramię w ramię z Patrycjuszem, który też mi podziękował za posiłek. Zostałam sama przy stole z Edwardem, a oboje mieliśmy wzrok wbity w teczkę ze szpitala.         Nie zauważyłam niczego, co by wskazywało na zły stan zdrowia Edwarda i właśnie z tego powodu było mi wstyd. To oni zapewniają mi dach nad głową i produkty do dań, a ja nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że któryś z nich cierpi. Teczka stała się dla mnie argumentem, że przez ostatni czas byłam zaślepiona w siebie.         Wstałam energicznie i odłożyłam talerz do zlewu. Edward nadal tępym wzrokiem mierzył teczkę.          - Czy ty próbujesz wygrać walkę na wzrok z kawałkiem papieru? - próbowałam zachowywać się naturalnie, ale m...