Oficjalna okładka na stronie Wattpad Obudziłam się dosyć wcześnie. Leniwie spojrzałam na zegarek i przetarłam oczy, aby wyostrzyć wzrok. Była siódma. Momentalnie popsuł mi się humor. Dziś była sobota. Dzień, w którym mogła jedynie pospać do dziesiątej. Ewentualnie do dwunastej... Ale nie! Przecież ta mucha latająca w moim pokoju nie dałaby mi żyć, a tym bardziej pospać do dziesiątej. Wstałam niebyt prędko i wzrokiem odszukałam łapkę na muchy. Zabiję to kurestwo, zanim złoży jaja. Wciąż pozostaje dla mnie zagadka, jak te muchochuje bezproblemowo wlatują do pokoju przez ledwo otwarte okno, a wylecieć to już nie wie jak. Nawet jak otworzy się okno na oścież to i tak to jebnie w plastikową ramę. Sięgnęłam po cichu po łapkę, która leżała na biurku i zlokalizowałam muchę. Siedziała sobie na podłodze, niczego się nie spodziewając... I jeb! Dla pewności dobiłam ją jesz...
Rzuciłem się impetem w przód i w ostatniej chwili złapałem Dominikę, upadając głucho na lewy bark. Trzymałem kurczowo ciało brunetki, tak jak porcelanową lalkę, która lada moment miałaby mi wypaść z rąk i roztrzaskać się na kawałeczki. Ból objawił się dopiero chwilę potem, rwąc bezlitośnie od barku aż po czubki palców lewej ręki, ale mimo to obalały podniosłem się do siadu i ująłem twarz Dominiki w dłonie. Nie ocknęła się. Przekląłem na głos i przycisnąłem ciało dziewczyny do siebie. Ociężale podniosłem się z podłogi i jak najszybciej kierowałem się oknu. Wytrzymaj jeszcze chwilę. Sięgnąłem ręką po klamkę od okna i otworzyłem je gwałtownie na oścież. Siadając na parapecie, zauważyłem, że brunetka powoli odzyskiwała przytomność, co sprawiło, że spadł mi kamień z serca. Odgarnąłem dłonią pojedy...