Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2020

Rozdział 26 - Rybka

         Odkąd pamiętam, wycieczki Hondą Seby zawsze wyglądały tak samo: silnik pracował na tyle głośno, że nawet przez zamknięte szyby było słychać głośne, metaliczne dudnięcia, playlista losowych piosenek Taylor Swift rozbrzmiewała wewnątrz samochodu, a jej zapalony fan (Sebastian) stukał do rytmu w kierownicę, co wprawiało mnie w złość.  Ani brat, ani ja nigdy nie odzywaliśmy się, dopóki nie dojechaliśmy na miejsce.          I tym razem było dokładnie tak samo.          Wjeżdżając na zarośnięty trawą plac, miejscami usypany żwirem, poczułam się odprężona. Szary, pokryty bluszczem dom teraz wywołał u mnie prawdziwą nostalgię. Widząc znane mi miejsce, całe napięcie ze mnie upłynęło. Może stan euforii trwałby we mnie dłużej, gdyby nie widok matki stojącej w drzwiach.          - Po co mnie tu ściągnąłeś? - spytałam powoli, mierząc rodzicielkę wzrokiem przez szybę w aucie.   ...

Rozdział 25 - Generał mama

         Aleksander potrząsał moimi ramionami w przód i w tył, ale w żaden sposób mnie to nie ruszało. Gapiłem się oniemiały na pokój, jakbym widział go po raz pierwszy. Różowy kolor ścian otaczał mnie z każdej strony i zatapiałem się w nim. Szarowłosy niemal miażdżył mi obojczyki swoimi ciężkimi łapskami, a ja nawet nie drgnąłem. Miał prawo być na mnie wkurwiony - przeze mnie stracił kolejną osobę. Wszyscy straciliśmy Dominikę przez mój niewyparzony język.          - Słyszysz?! Jesteś pierdolonym skurwielem, Ed! - Olek rozrywał sobie gardło krzycząc coraz głośniejsze obelgi w moja stronę.           Ale i to nie trafiało we mnie w żaden sposób. Zostawiony pusty pokój przemawiał do mnie sto razy mocniej niż przyjaciel. W powietrzu dalej unosił się lekki zapach jakiś słodkich perfum, których Dominika używała na co dzień. Woń drażniła mnie teraz jak szczypiący w oczy dym.        ...

Rozdział 24 - List

         Zatrzasnęłam drzwi z wyraźnym hukiem i osunęłam się po nich w dół. Oplotłam rękami kolana i westchnęłam głośno. W całym domu panowała okropna cisza i każdy mój oddech słyszałam niemal idealnie. Spojrzałam przelotnie na strupy krwi, znajdujące się na nadgarstku i bez wahania zdarłam je. Syknęłam, a następnie obserwowałam, jak czerwona ciecz spływa mi wzdłuż ręki.          Ta rana była niczym w porównaniu z bólem, jaki nosiłam przez ostatnie tygodnie. Myślałam, że nie jestem aż takim ciężarem, ale Edward uświadomił mi dziś, jak bardzo się myliłam. Każdy z nich trzymał do mnie jakąś urazę, ale tylko pod wpływem emocji potrafili to ujawnić.          Żałosne.          Nie było ich stać na odwagę, by móc powiedzieć mi to w twarz. Chowali się z tym jak dziecko, które coś przeskrobało. Szczególnie Ed. Gdybym nie wytrąciła go z równowagi, dalej wierzyłabym, że w tym domu byłam potrzebn...