Zwyczajny kretyn, egoistyczny idiota i przede wszystkim najgorszy kapitan. Jak można być takim samolubnym o własne imię? O własny tytuł? Jak można uważać, że doping kapitana to najżałośniejsza rzecz na świecie? Przecież współgracze tylko czekają, aż ktoś wyższej rangi ich pochwali lub zachęci do działania, a ta jebana świecąca gwiazdka błyszczy swoim mieniem bardziej niż bożonarodzeniowe lampki. Nie liczy się dla niego drużyna, tylko on. Sam pierdolony kapitan Edward! Kopnęłam kamyk na drodze, gdy szliśmy obok siebie do domu i nie odzywaliśmy się ani słowem. Z jednej strony bardzo się z tego cieszyłam, bo gdyby któreś z nas się odezwało, skończyłoby się to kłótnią. Ba, gównoburzą. Nie patrzyłam na niego, odkąd opuściliśmy budynek szatana. Mimowolnie dotknęłam barku, gdzie wcześniej kopnął mnie Alan. Myśląc o nim, nieświadomie zacisnęłam palce dookoła bolącego miejsca i poczułam przesz...
Kiedy zapracowany brat w końcu wyjawi, że ma Cię serdecznie dość, to nie zamykasz się w pokoju i nie wypłakujesz 75% wody z Twojego organizmu, tylko rzucasz wszystko, co łączyło Cię z otaczającym miejscem i nie wyjeżdżasz w Bieszczady, ale do innego domu. Domu idiotów. A Ty będziesz jedną z nich.