Przebierałem koszulkę po treningu, gdy usłyszałem bardzo wyraźnie, jak ktoś mnie nawołuje. - Edward! Ed, słyszysz mnie? - podniosłem głowę i spojrzałem pytająco na Patrycjusza. - Mamy mały problem. Przechyliłem głowę na bok, dając mu do zrozumienia, że nadal nie rozumiem. - Dominika się zgubiła. Wyprostowałem się i sięgnąłem po czystą koszulkę. W sumie nie tak czystą, bo przechodziłem w niej cały dzień, ale nie była nigdzie brudna, więc była czysta. Prosta logika. - Jak to zgubiła? - spytałem. To nie tak, że mnie to nie obchodziło. Po prostu przeczuwałem, że prędzej czy później straci orientację w tak dużym mieście. - Napisała mi sms-a - wzruszył ramionami i nerwowo tupał nogą. - Pospieszysz się, czy będziesz dalej się guzdrał jak księżniczka na bal? - zilustrował mój dzisiejszy ubiór. - Swoją drogą, bardzo brzydki bal. -...
Kiedy zapracowany brat w końcu wyjawi, że ma Cię serdecznie dość, to nie zamykasz się w pokoju i nie wypłakujesz 75% wody z Twojego organizmu, tylko rzucasz wszystko, co łączyło Cię z otaczającym miejscem i nie wyjeżdżasz w Bieszczady, ale do innego domu. Domu idiotów. A Ty będziesz jedną z nich.