Wciąż panowała napięta atmosfera. Aleksander po zjedzeniu trzech porcji wstał, włożył brudne naczynie do zlewu, zawiesił ręce dookoła mojej szyi i szczerze podziękował. Następnie wyszedł ramię w ramię z Patrycjuszem, który też mi podziękował za posiłek. Zostałam sama przy stole z Edwardem, a oboje mieliśmy wzrok wbity w teczkę ze szpitala. Nie zauważyłam niczego, co by wskazywało na zły stan zdrowia Edwarda i właśnie z tego powodu było mi wstyd. To oni zapewniają mi dach nad głową i produkty do dań, a ja nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że któryś z nich cierpi. Teczka stała się dla mnie argumentem, że przez ostatni czas byłam zaślepiona w siebie. Wstałam energicznie i odłożyłam talerz do zlewu. Edward nadal tępym wzrokiem mierzył teczkę. - Czy ty próbujesz wygrać walkę na wzrok z kawałkiem papieru? - próbowałam zachowywać się naturalnie, ale m...
Kiedy zapracowany brat w końcu wyjawi, że ma Cię serdecznie dość, to nie zamykasz się w pokoju i nie wypłakujesz 75% wody z Twojego organizmu, tylko rzucasz wszystko, co łączyło Cię z otaczającym miejscem i nie wyjeżdżasz w Bieszczady, ale do innego domu. Domu idiotów. A Ty będziesz jedną z nich.